piątek, 21 grudnia 2012
Od Scatty
Nie mogłam spać przez całą noc.Chodziłam i czuwałam.Zauważyłam po drodze żyletki.Wzięłam je.Kiedyś samookaleczanie mnie uszczęśliwiało.jednak teraz wyżywam się na zwierzętach pijąc ich krew i czasami tylko się okaleczam.Jednak zgubiłam żyletki a teraz znalazłam.Użyłam ich.Rany po żyletkach miałam prawie zagojone jednak teraz je odnowię.Nie moja wina że cierpię...Rano wyruszyłam na łowy.Zauważyłam ludzi.Ruszyłam na nich i wszystkich zabiłam.Wypiłam ich krew.Usłyszałam czyjeś kroki.Nie musiałam się odwracać bo i tak wiedziałam kto to.
-Tenebris-szepnęłam i się odwróciłam
-Scatty co Ty tu robisz?
-Coś...-powiedziałam zimno ukrywając rany na rękach
-I tak widziałem...zostawiłem te żyletki uważając kto je weźmie
-Pfff...po co?
-Żeby coś sprawdzić
-Co na przykład?-pytałam sarkazmem
-To...-wziął moją rękę patrząc na rany
-Czemu to sobie robisz?-zapytał miło
-Nie ważne!-krzyknęłam i odbiegłam
Pobiegłam do mojego ulubionego miejsca którego nikt nie znał.
siadłam pod jednym z drzew na którym nie było śniegu.Nagle cały śnieg stopniał.Dziwne to było ale tak się działo kiedy przychodził tam wampir.
-Nikt mnie nie rozumie...-szepnęłam sama do siebie sięgając po żyletki
Już miałam zacząć kaleczyć jednak przypomniałam sobie słowa Tenebris'a.
-Może jednak nie warto?-zapytałam sama siebie
-A z resztą co ich to obchodzi...-zaczęłam się kaleczyć
Przestałam się kaleczyć i schowałam po chwili żyletki.
-Po co ja tu dołączyłam?-pytałam sama siebie
-Może dla własnej satysfakcji?-dalej pytałam
-Przez to że byłam nawet szczęśliwa widząc wampira?-pytałam
-Nie wiem...-powiedziałam najciszej jak umiem i zapłakałam
-Okey Scatty tylko bez takich pozbieraj się...musisz tam wrócić...-powiedziałam wstając i nabierając krwi z rzeki
Napiłam się i wróciłam do sfory.W lesie zauważyłam Tenebris'a
-Prze....przep...przepraszam że byłam wredna...-powiedziałam do niego
-Nie masz za co przepraszać...
-Chyba jednak jest...łał po raz pierwszy za coś przeprosiłam...
Tenebris się lekko uśmiechnął a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Muszę iść...-powiedziałam i poszłam w głąb lasu
Zmieniłam się w anioła ciemności.Zauważyłam źródło.Podeszłam do niego i się przejrzałam.Usiadłam i zaczęłam znowu śpiewać kołysankę.Usłyszałam kroki.Jedna łza popłynęła mi z oka.Nie przestawałam cicho śpiewać.Kroki były coraz bliżej.Usłyszałam głos to był/a...
<Niech ktoś dokończy>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz