Alez zaprowadził mnie do przywódczyni Victorii. Była trochę dziwna, bo na "Cześć!" zaczęła dotykać mnie po twarzy i prawić komplementy. Potem Alez zaczął oprowadzać mnie po terenach klanu. Nie mogłam przestać patrzeć w jego oczy ^^
- Mieszkamy w jaskiniach, aby nie pokazywać się za bardzo ludziom. - powiedział wskazując nie niezbyt przypadające mi do gustu kamienie w roli domów.
- Aha. Która moja? - zapytałam znów patrząc mu w oczy.
- Wybierz. Ja mieszkam tu
- Obok ciebie
- Wszystko wolne.
- Po prawej
- Wejdź i wypisz imię, żeby ci nikt nowy nie zajął
- Ok
Weszłam i palcem wskazującym wydrapałam po kolei literki.
A - L - I - C - E - <3
- Co to? - zapytał wskazując na znaczek.
- Serduszko nie widać? - zapytałam wygrzebując resztki kamienia spod paznokcia.
- Dziewczyny są dziwne...
- I kto to mówi? - odparłam oglądając moje pazurki :3
- Co?
- No to przecież ty mnie trzymałeś za ramiona i trząsłeś jak nienormalny. - dodałam z delikatnym uśmiechem.
- A to ty ciągle patrzysz mi w oczy. - odparł zaplatając ręce na klatce piersiowej i opierając się o ścianę jaskini.
- Nie moja wina, że masz je zaj***ste! - krzyknęłam. - Przepraszam... Ja po prostu jestem impulsywna.
- Nic się nie stało. Też czasami mam swoje humorki. - dodał chwytając mnie za rękę i oglądając ją uważnie.
- No co? Coś nie tak z moją ręką? - zapytałam.
- Nie tylko... Cały czas na nią patrzysz. Zastanawiam się czemu.
- Em... No bo... Patrze czy nie złamałam paznokcia skrobając moje imię.
- A nie mówiłem! - powiedział dziarskim tonem. - Girls are weird (czyt. Dziewczyny są dziwne).
- Heh...
- Alez! - to była Vic.
- Musze lecieć, pa... - powiedział puszczając moją rękę.
- Pa... - odparłam padając twardo na ziemię.
Zapomniałam, że tu nie ma łóżka na które mogę paść mięciutko.
~Po minę jak próbowałam usnąć na kamieniach!~
Wieczorem, albo rano (skąd mam wiedzieć, skoro chciało mi się spać?) obudziła mnie Vic.
- Alice! Pomożesz mi szukać Aleza? Nigdzie go nie ma. - powiedziała łapiąc mnie za rękę i wręcz wyniosła mnie z jaskini.
Zaczęłyśmy go wołać, a po chwili wyleciał z chmur z śmiechem. Strasznie się o niego martwiłyśmy.
- Tu jestem - zawołał ze śmiechem i zleciał obok mnie.
- Co ci ta wesoło?! Wiesz jak się martwiliśmy?!?!?!?!?!?!
- Byłem u rodziców
- Co? - zapytałam zdziwiona. Całkowicie zapomniałam, że niektórzy urodzili się wampirami.
- Byłem u rodziców - powiedział i pocałował mnie.
- Eee - tylko tyle z siebie wydukałam... O,O
- Przepraszam - bąknął i pobiegł do swojej jaskini.
- Czy on zrobił to co myślę? - zapytała Vic, po dłuższej chwili ciszy.
- A co myślisz?
- Że cię pocałował.
- To dobrze myślisz, przepraszam, ale ja... Muszę iść. - powiedziałam i pobiegłam do "domku".
Nie mogłam w to uwierzyć. Pierwszy raz od czasu przemiany poczułam to dziwne uczucie.
Znów wybiegłam z jaskini... Tym razem prosto do miasta. Żyję już troszkę na tym świecie (1635 lat x.D) i mogę powiedzieć, że biedy nie kosztuje... Wygrałam kilka razy na loterii, zarabiałam i robiłam inne rzeczy więc na koncie mam już kilka milionów złoty. Pierwsze co zrobiłam to poszłam na shopping.Kupiłam nową suknie, czarną z cekinami i falbankami rajstopy również czarne i moje ulubione...Skórzane, czarne, kozaki na ponad 20 cm, obcasie ^^Gdy już się w to obrałam, poszłam do SPA na manicure. Podczas robienia pazurków za oknem wyczaiłam chłopaka, czułam jego grupę krwi na odległość - 0. Mniam... Gdy manikiurzystka zrobiła mi paznokcie wyszłam (wyglądałam zaj****cie w tym stroju i paznokciach) i podeszłam do tego chłopca.
- Cześć. - powiedziałam. Gdy na mnie spojrzał szczena mu opadła.
- Cześć... Pomóc w czymś?
- Nom... Nie mieszkam tu, ale szukam jakiegoś hotelu... Możesz mi pomóc? - zapytałam robiąc kocie oczy.
- Jasne... Możesz przenocować u mnie. - gdy to powiedział czytałam w jego myślach. Myślałam, że wyrwę mu zaraz oczy... Chyba wiecie o czym myślał, wziął mnie za dzi**e! Jednak miałam ochotę na tę krew więc pojechałam z nim.
~Ominę podróż podczas, której się do mnie dowalał~
- No... To moja chata. - chata?! Raczej rezydencja! ~ pomyślałam.
- To... Wchodzimy? - zapytałam łapiąc go za obleśnie spoconą rękę.
- Yhym...
Gdy weszłam do środka od razu obiegłam obczaić cały dom. W sypialni miał boskie łóżko!
Klik
Od razu na nie wskoczyłam i "utonęłam" w miękkiej pościeli. Po chwili przyszedł ten facet, był przystojny lecz nie w moim typie... Pewnie wiele dziewczyn będzie płakać po jego śmierci. Wszedł na łóżko. Ja stanęłam nad nim i powoli zbliżałam usta do jego szyi. Chyba miał nadzieję, że go pocałuję (debil x.D) lecz ja z całych sił wbiłam kły z jego tętnice. Powoli wysysałam krew delektując się nią... Uwielbiam grupę 0... Słyszałam ciche stęki chłopaka lecz starałam się to ignorować. Uwielbiam, gdy ludzie krzyczą przy wysysaniu krwi lecz, gdy to już robią ja wstrzykuje im jad i zamieniam ich w wampiry, a tego nie chce w tym przypadku.
~Ominę wam ucztę, bo długo to trwało... Mniam...~
Po uczcie spaliłam jego ciało i poszłam umyć zęby. Od dawna nie jadłam czegoś, aż tak smacznego... Łóżko tak bardzo mi się podobało, że postanowiłam je zabrać. Jestem super-silna więc wzięłam je na barki i wyskoczyłam przez okno. Było już ciemno więc nikt nie mnie widział. Jak najszybciej pobiegłam do sfory (trwało to trochę dłużej niż przyjście tutaj, ponieważ miałam łóżko na barkach). Przy terenach watahy spotkałam znów Victorię:
- Po co ci to? - zapytała, aż mi ciarki po plecach przeszły.
- Łóżko? Żeby lepiej mi się spało... Jestem przyzwyczajona do luksusów.
- Oki... - powiedziała i zniknęła.
Teraz mi się przypomniało, że muszę jeszcze wyrównać sufit i podłogę. Gdy to zrobiłam wstawiłam moje łóżko na miejsce.
- Całkiem fajnie wyglądasz. - usłyszałam za sobą głos Aleza. Znów był oparty, tym razem o wejście jaskini.
- Dzięki... - powiedziałam wdrapując się na łóżko by poprawić kołdrę. Całkiem zapomniałam, że ciągle mam na sobie szpilki i sukienkę. - Wejdziesz? - zapytałam klepiąc ręką miejsce na łóżku obok siebie. Alez wszedł i usiadł. Ciągle unikał mojego wzroku.
- Skąd je masz? - zapytał dotykając materiał kołdry.
- Nie ważne, potem ci powiem... Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam patrząc na buty i machając nogami.
- Co zrobiłem?
- Pocałowałeś mnie. Czemu? - zapytałam, a moja ręka jakoś tak sama "poszła" na jego rękę.
<Alez, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz